wtorek, 26 maja 2009

Mikolajki w maju czyli secret pal


Wczoraj przyszla do mnie paczuszka z niespodzianka. To tak jakby w maju odwiedzil mnie Mikolaj zeby spelnic moje robotkowe zyczenia. A w paczce same cudownosci; dwie pyszne czekoladki, pieknie pachnaca herbata,dwie podstawki pod kubek z Gdanska, no i oczywiscie welenka. Z blekitnej zrobie sweterek dla mojego smyka, a z tego cudnego rozowego moherku szal dla siebie. Dziekuje ci slicznie Joasiu nie moglas trafic lepiej w moje gusty.

poniedziałek, 18 maja 2009

Nadrabiam zaleglosci


Sporo czasu minelo od ostatniego wpisu robotkowego, ale na usprawiedliwienie powiem ze wcale sie nie obijalam. Wiecie jak to jest pogoda coraz ladniejsza(tutaj juz mamy lato-upaly 30 stopniowe), dzieciak coraz wiekszy i spokojnie nie usiedzi wiec lazimy po wszystkich parkach,jezdzimy na rowerze, kopiemy dziury w ogrodku itp. A na robotki zostaje niewielki wycinek czasu wieczorem jak juz padam "twarza na pysk" ze zmeczenia. Na dodatek robie teraz czarna sukienke azurowym wzorem, przy czym polaczenie czarnego z wieczorem i ze zmeczeniem nie daje obfitych postepow w dzierganiu. Ale jak juz wspomnialam wcale nie leniuchowalam , wreszcie dorwalam sie do maszyny do szycia i stworzylam malemu kurtke z resztek jeansu,a dla siebie spodnice do ukonczonej w miedzyczasie bluzeczki.






Mialam racje wlokno bambusowe rewelacyjnie sie nosi. Idealne na lato polecam.Do pelni szczescia przydalby mi sie jakis ladny naszyjnik ze szklanym wisiorkiem w kolorze odpowiednim do calosci-trwaja poszukiwania. Ostatnio szukam tez bosaczkow na lato ale pomimo przesytu wloskiego rynku jakos nic mi nie podchodzi, jakas wybredna sie ostatnio zrobilam!?



poniedziałek, 11 maja 2009

Majowki mi nie sluza?

Mam straszne zaleglosci ze wszystkim. Z robieniem na drutach, z pisaniem, z szyciem,z porzadkowaniem zdjec w komputerze ale za to wyprasowalam cala gore ciuchow i zmienilam rzeczy w szafach z zimowych na letnie. A to wszystko dlatego ze wypad nad jezioro pierwszego maja chyba nam zaszkodzil i dopadlismy jakiegos potwornego wirusa. Oszczedze wam szczegolow ale faktem jest ze najpierw maly lezal przez trzy dni z goraczka i zuzyl wagon pampersow a po trzech dniach ja bylam czestym uczestnikiem lazienki, jakim cudem uchronil sie od tego moj maz nie wiem ale jakos mu sie udalo. W trakcie tego bardzo atrakcyjnego tygodnia nie mialam zdrowia (ha,ha,ha) do niczego wiec zalegle zdjecia pokaze jak tylko sie za nie zabiore.